czwartek, 9 lutego 2012

Wild Thing

Hey dolls! Ok, wiec może powinnam zacząć od rachunku sumienia... Przyznaje, nie jestem tak konsekwentna, jak mi się wydawało. Chcę pozyskać czytelników, ale nie spieszę się do napisania kolejnego posta, który mógłby Was zainteresować. Zaniedbuje nieliczne grono osób, które decyduje się wejść na bloga, rzucić okiem na zdjęcia i (bądźmy realistami) może przeczytać tytuł bądź co najwyżej- co piąte zdanie wpisu. Racja, jeśli nie będę systematyczna, nie zjednam sobie internautów. Bowiem żadna reklama nie pomoże, jeśli zamieszczone będą tylko 3 notki. Z drugiej strony, oczekiwałabym odrobinę wyrozumiałości. Za 84 dni będę pisać egzamin maturalny, którego wynik (nie bójmy się użyć tych słów) zaważy na mojej przyszłości, umożliwi (patrząc z tej optymistycznej strony) spełnienie marzeń. Wobec tego, muszę przez najbliższe trzy miesiące skoncentrować się zupełnie na powtórkach i przygotowaniach, coby później nie mieć do siebie samej pretensji o mało satysfakcjonujący wynik.

Skoro jednak teraz zdecydowałam się poświęcić chwilę swojego jakże cennego czasu i dodać wpis to postanowiłam przy okazji jedną stylizacją podzielić się z Wami.

Podstawę stanowi bluzka MISBHV Wild, na którą naprawdę długo polowałam, ponieważ jest trudno dostępna. Po wyprzedaniu w zastraszającym tempie wszystkich na stronie sklepu, kupujący toczą między sobą walki o ich zakup u prywatnych sprzedawców. Mnie się udałą jedną z takich walk wygrać:)). Określiłabym ją stylem 'modern safari' (taka nazwa wpadła mi do głowy). Bardzo lubię cętki, wężową skórę, pustynne brązy i beże, ale nie uważam zimy za odpowiednią porę na ubieranie rzeczy z dzikimi akcentami. Natomiast na czarnym t-shircie taki motyw pasuje na każdą pogodę. Nie bez powodu do tej koszulki założyłabym torebkę z frędzlami. Te kojarzą się mnie z Afryką, więc podkreślają charakter całego outfit'u. Kiedyś słyszałam, że należy odsłaniać tylko 30% ciała, aby nie wyglądać wulgarnie (oczywiście ta zasada nie obowiązuje latem:D ). Wobec tego, na dzień dzisiejszy ja założyłabym długie rurki. W kolorze khaki ożywiają czarną bluzkę, więc są najlepszym rozwiązaniem. Militarne trapery współgrają z zielonymi, także militarnymi spodenkami. Jednocześnie pasują nie tylko do ciężkich zimówek, ale również do nieco lżejszego nakrycia wierzchniego. Ja ubrałabym na wierzch albo brązowy kożuszek albo brązową ramoneskę. Zostawiam zdjęcia:)).

To byłoby tym razem na tyle. W momencie gdy znajdę więcej czasu na zabawę w strojenie się i robienie zdjęć to zapewniam Was, że tak właśnie uczynię i możliwie najszybciej dodam kolejnego posta:)).









Bluzka- MISBEHAVE
Torebka- Friday's project
Spodnie- TOPSHOP
Buty- Zara

wtorek, 17 stycznia 2012

Gorączka studniówkowej nocy!

Mój tegoroczny bal maturalny był dotąd jedyną w życiu okazją, na którą mogłam wymyślić sobie sama pełną stylizację i dokonać zakupu wszystkich wymarzonych rzeczy. Od zawsze wiedziałam, że na Studniówce chciałabym wyglądać niczym Dita von Teese. Poszukiwania rozpoczęłam od odpowiedniej sukienki. Bardzo szybko znalazłam przepiękną pensjonarkę (granatową w białe groszki z kołnierzykiem typu 'peter pan'), ale rownie szybko uznałam, że jest zdecydowanie za skromna na taki bal (sukienka zrobiła na mnie jednak tak wielkie wrażenie, że zamierzam zakupić ją, gdy tylko zostanie przeceniona- kosztuje fortune- bynajmniej dla mnie). Wybraną sukienkę znalazłam na allegro.pl i kupiłam od razu, pod wpływem impulsu, gdyż Studniówka zbliżała się naprawdę wielkimi krokami, a ja wciąż nie posiadałam kreacji. Bucików poszukiwałam od samego początku w kolorze nude, ponieważ niestety nie mam długich i zgrabnych nóg, toteż chciałam nieco poprawić moją naturę. W większości platformy, które obejrzałam niczym mnie nie urzekły. Nie kupuje rzeczy, jeśli nie jestem do nich absolutnie przekonana, dlatego byłam już prawie pewna, że odpuszczę sobie zakup szpilek. Chciałam założyć czarne, satynowe, które nabyłam już naprawdę dawno temu. Dzięki swojej prostocie są wciąż modne. Nagle znalazłam jednak przesłodkie lakierki, do których od razu poczułam słabość:)). Torebki nie kupowałam, wzięłam ze sobą moją kopertówkę od Louis Vuitton, którą niegdyś dorwałam w second hand niemal za grosze, a która jest moim największym skarbem wśród akcesoriów. Inicjały projektanta są w kolorze beżowym, więc dobrze komponują się z platformami nude (odcień migdałowy). Z rajstopek zrezygnowałam, ponieważ ich naprawdę nie znoszę. Wiem, że do eleganckich ubrań należy je ubierać, ale ja chce się również czuć komfortowo... Zdecydowałam się na bardzo błyszczące kolczyki mojej mamy (jest największą miłośniczką i kolekcjonerką biżuterii, jaką znam, co bardzo mi odpowiada, bowiem zawsze mam od kogo pożyczyć jakiś gustowny dodatek:)) ). Uznałam, że w prostym koku nad karkiem z przedziałkiem na środku będę wyglądać najlepiej. Jeśli chodzi o makijaż to naszła mnie ochota na jagodowe, lśniące usta oraz zwykłe czarne kreski na powiekach dla podkreślenia oczu.

Wybaczcie słabe zdjęcia, ale nie posiadam dobrego sprzętu. W przyszłości dołożę wszelkich starań, aby fotogaleria była możliwie najlepszej jakości.
Pozdrawiam:)).




Sukienka- TOPSHOP
Platformy- Baldowski
Torebka- Louis Vuitton
Kolczyki- Orsay (chciałam dodać zdjęcie z bliska, ale niestety nie wyszło)

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Początki bywają trudne:)).

Hello dolls!
Jestem licealistką i tegoroczną maturzystką. Pomysł o założeniu bloga był absolutnie spontaniczny. Blog określam teraz dotyczącym stylu, mody i urody, chociaż już przypuszczam, że umieszczane posty będą wyłamywać się z tych ram, ponieważ mam dużo do powiedzenia nie tylko na ww. tematy. Postaram się pisać dosyć systematycznie i ciekawie, coby przykuć najpierw Waszą drodzy czytelnicy uwagę oraz zachęcić do odwiedzenia http://thanksgodimawoman.blogspot.com/ w ogóle, a następnie mam niecny plan zatrzymania Was tutaj :)).

Wybaczcie mi bałagan, który panuje  w tym momencie na stronie głównej, ale dotąd nigdy nie zajmowałam się blogowaniem oraz nie jestem za pan brat z informatyką wobec czego potrzebuję troszkę czasu, aby wszystko ogarnąć.